NEAERA „Let the tempest come”

NEAERA „Let the tempest come” - okładka
Kraj: Niemcy
Gatunek: Melodic death metal/metalcore
Strona zespołu: http://www.myspace.com/neaera
Dobre utwory: Let the tempest come, God Forsaken Soil
Długość albumu: 50:42



Niemców z NEAERA znają już chyba wszyscy, albo może się mylę. W każdym razie ich drugi album zatytułowany Let the tempest come, to pozycja która powinna przypaść do gustu wszystkim rozlubowanym w Szwedzkim death metalu, oraz tym którzy szybko łykają metalcore'owe nowinki. Zatem jest melodyjnie, agresywnie, bezpardonowo i nowocześnie. Dokładnie tak jak ma być.

Ci którzy nie śledzą na co dzień Niemieckiej sceny metalowej, czy też metalcore'owej, niech się nie smucą. NEAERA ma dopiero trzy albumy więc spokojnie nadrobicie zaległości. Chociaż… a zresztą. Musicie ich poznać bez względu na to ile podobnych kapel jest w niemczech he,he. NEAERA z zasady nie gra wolno, nie bawi się w czyste wokale i proste melodie. Wręcz przeciwnie, na Let the tempest come najwięcej jest krzyków oraz niesamowicie niskich growli Bejamina. Jedynym wyjątkiem jest God Forsaken Soil, w którym udziela się mój ulubiony Duński krzykacz Jacob Bredahl (Ex-HATESPHERE). Wspomniany numer to zresztą jedna z perełek na albumie. Ten niemal pięciominutowy numer zaskakuje zmianami motywów, paletą growli, krzyków, a na koniec zdumiewa ślicznym gitarowym solem i monstrualnym breakdownem. To lubię, zdecydowanie to lubię.

Jak już mówiłem NEAERA nie bawi się w czyste wstawki, nie sili się też na komercyjność. I choć melodii jest sporo, to jednak Niemcy wciąż pozostają w ryzach brutalności. Agresja wręcz wylewa się z głośników, a potężne i bardzo selektywne brzmienie wprost poraża. Dawno nie słyszałem tak konkretnego soundu. Co prawda, nie jest tak zabójczy jak ten który generują koledzy z HEAVEN SHALL BURN, ale wystarczająco mocny by solidnie sponiewierać. Najlepszym tego przykładem jest dość rozbudowany i bogaty w motywy szybki Heavenhell. A jeśli zaś chodzi o absolutny hit albumu to chyba nie znajdę takiego który by się ze mną nie zgodził. Let the tempest come, to kwintesencja NEAER-y. Utwór tytułowy to szybki strzał między oczy w którym wszyscy muzycy pokazują swoje umiejętności, i choć nie jest to utwór techniczny, czy tez jakiś wymyślny ma kopa, wali po mordzie i co najważniejsze – uzależnia.

Swoim drugim albumem w barwach Metalblade NEAERA dowiodła iż jest jednym z lepszych, jeśli nie najlepszych takich zespołów na całej tak zwanej scenie. W swojej twórczości poruszają się po takich terytoriach by z łatwością znaleźć fanów nie tylko w swoim kraju, ale również w Szwecji, czy przede wszystkim w Stanach. Polska i tak pozostaje głucha na takie kapele, dlatego też nie dziwi mnie kompletny brak zainteresowania Niemcami przez polskich promotorów. Cóż, może kiedyś doczekam się solidnego metalcore assault in Poland. Póki co, pozostaje mi niezmierne cieszenie się zespołami z nomen omen własnego nie najgorszego podwórka.

ocena: 8/10

Lista utworów

1. Mechanisms Of Standstill 03:46
2. Let The Tempest Come 04:15
3. Plagueheritage 04:18
4. God Forsaken Soil 04:54
5. HeavenHell 05:47
6. Desecrators 04:46
7. The Crimson Void 05:05
8. I Love The World 04:47
9. Paradigm Lost 05:25
10. Life Damages The Living 02:20
11. Scars Of Gray 05:09

Skład

Benjamin “Benny” Hilleke – Vocals
Tobias Buck – Guitars (ex-Malzan, ex-Spout)
Stefan Keller – Guitars (Ikonoklast, ex-Malzan, Pagan Angel)
Benjamin Donath – Bass (ex-Malzan)
Sebastian Heldt – Drums (ex-Spout)

Back To Top