Kraj: Stany Zjednoczone
Gatunek: Post-metal
Strona zespołu: www.isistheband.com
Dobre utwory: In Fiction
Długość albumu: 59:04
Dlaczego 10/10? Bo Panopticon to dzieło absolutne, kult wieczny i prawdopodobnie taki który już nigdy nie będzie przebrzmiały. Album po którego odsłuchu należy udać się w ciemny kąt, zastanowić nad sobą, wrócić by ponownie poddać się tym dźwiękom. Łzy, płacz, możliwe, że nawet depresyjny krzyk takie będą reakcje, ale na co? Na piękno tych dźwięków zaklętych w niecałej godzinie tego co nazywamy muzyką. Oj, tak… A teraz się do czegoś przyznam. Otóż taką muzykę, jak i muzykę w ogóle odbieram bardzo uczuciowo, zresztą chyba to widać po moich recenzjach takich albumów, ale nic na to nie poradzę, to tak mocno pobudza, to wzbudza tak bliskie niemalże intymne emocje… Ach…
A to nie koniec zwierzeń, bo gdy w sercu mężczyzny pojawia się ból który wszystkim znany jest jako zawód, to dla odmiany nie zatracam się w świecie MY DYING BRIDE, co to, to nie. Dla jakże interesującej odmiany próbuję oddać się w sidła ISIS czy PELICAN, a o BLINDEAD już nie wspominając – po co? By odpłynąć do tego jakże ciepłego świata… Ciepłego bogatego w skrajne, ale chyba jednak wciąż smutne i depresyjne emocje. Umrzeć? Nie da się tak łatwo, ale zawsze można cierpieć, w dodatku z rozkoszą. Nie ukrywam, takie ambitne, emocjonalne, często niezwykle rozbudowane ale wciąż przyswajalne dźwięki mnie po prostu poruszają i to całkiem przyjemnie. A w przypadku ISIS średnia czasu trwania utworu to osiem minut w trakcie których dzieje się wszystko, od mocnego uderzenia, przez niskie zbasowane ataki, a kończąc na subtelnych, niemalże apokaliptycznych (dla naszego serca i duszy) zagrywkach. Te ostatnie są oczywiście najciekawszymi, a najlepszym tego przykładem niechaj będzie In Fiction.
Nostalgia bijąca od tego utworu zniewala, nie pozwala ani na moment się od niego uwolnić, ten tekst, te wokale – coś po prostu niesamowitego, ewidentny przykład czego nie słuchać jeśli chce się popełnić samobójstwo (pomijam już na przykład osobiste odbieranie tekstów takich grup jak choćby francuska GOJIRA, bo to faktycznie może wpędzić do grobu). Specyficzny groove, minimalizm dźwiękowy, przepiękna dołująca atmosfera, to coś co tak bardzo urzeka w takiej muzyce, to coś od czego nie chcę się uwolnić i to coś do czego po prostu wracać. In Fiction to dziewięciominutowy szlak do zapomnienia, do momentu w którym łzy już nie mają znaczenia, to miejsce w którym koi się tak palący ból, In Fiction, to niemalże niematerialne miejsce w którym spotykają się te cierpiące dusze. Dodam jeszcze tylko, że utwór ten doczekał się wizualnego obrazka w postaci CUDOWNEGO teledysku który idealnie dopełnia klimatu kompozycji. Szkoda tylko, że sam utwór na potrzeby emisji klipu został okrojony, ale co tam, i tak jest piękny.
Tak wychwalana przeze mnie kompozycja to tylko jedna z siedmiu zawartych na tym epokowym dla gatunku dziele. Jedna z siedmiu różnych ścieżek którymi kroczymy w inną stronę, choć punktem wspólnym jest nazwa ISIS, światy do których zabierają nas Amerykanie są od siebie tak odmienne, iż nie sposób ich jakkolwiek scharakteryzować. Nie da się. Panie i panowie właśnie tak rodzi się geniusz – albowiem nie ma nic piękniejszego niż coś czego nie da się jednoznacznie opisać. I gwarantuję, iż kobieca uroda również należy do tej jakże elitarnej grupy istot, cech, zdarzeń, bodźców których nie da się opisać ani nikomu przedstawić. Liczę na to, że grono zwolenników ISIS czy CULT OF LUNA powoli będzie się powiększać… Oby. Ja już do niego należę, na bardzo długo…
ocena: 10/10
Lista utworów
1. So Did We – 7:30
2. Backlit – 7:43
3. In Fiction – 8:58
4. Wills Dissolve – 6:47
5. Syndic Calls – 9:39
6. Altered Course – 9:57
7. Grinning Mouths – 8:27
Skład
1. Justin Chancellor – gitara basowa w utworze “Altered Course”
2. Jeff Caxide – gitara basowa
3. Aaron Harris – perkusja
4. Michael Gallagher – gitara elektryczna
5. Bryant Clifford Meyer – elektronika, gitara elektryczna
6. Aaron Turner – wokal, gitara elektryczna, okładka