SEA OF TREACHERY „At daggers dawn”
Świetny! Pyszny! O jakże odpowiadający moim wymaganiom, taki właśnie jest ten krążek. Ma dopiero rok, zatem to dopiero dzieciątko, pierwsze i jedyne jak na razie pod szyldem SEA OF TREACHERY.
CHIMAIRA „The Infection”
Prawie godzina z CHIMAIRA, prawie sześćdziesiąt minut potężnego nowoczesnego metalu prosto ze stanów zjednoczonych. Wspaniale! The Infection to zdecydowanie najlepsze jak do tej pory dzieło zespołu Marka Huntera, i nawet nie śmiem twierdzić inaczej.
VEIL OF MAYA „The common man's collapse”
Kolejny deathcore'owy band? Niekoniecznie. Kolejny z gatunku, to fakt, ale nie kolejny, nudny, wtórny i powielający schematy.
JEFF BECK „Guitar Shop”
Nie ma chyba gitarzysty solowego, który mieszałby więcej gatunków niż Jeff Beck. Ten 65 letni dziadek, zaczynający karierę gdzieś w latach 60 ma kilka razy świeższe podejście do swojej muzyki niż 90% 20 latków.
MARC RIZZO „Colossal Myopia”
Marc Rizzo jest utalentowanym gitarzystą. Kiedyś przygoda z Ill Nino, Soulfly, słychać go także w Cavalera Conspiracy, a co najważniejsze, słychać go także solo.
ISIS „Wavering Radiant”
ISIS się nie zmienia, bo nie ma po co. Ewentualnie, aczkolwiek być może niepotrzebnie próbuje dodać do tego swojego dziwnego świata coś nowego.
GORDIAN KNOT „Gordian Knot”
Wiadomo, że zespół jest niczym samym w sobie, zespół tworzą ludzie. To od ludzi zależy, czy dana banda będzie się podobała, czy nie.
OCEANO „Depths”
Deathcore, deathcore, ileż można prawda? Szczerze? Nie wiem. Może tak długo, aż kompletnie mi się to znudzi – czyli nieprędko he,he.